Słodki Monokuma: Historia prawdziwa

Tytułowa Danganronpa to zlepek dwóch japońskich słów, dangan i ronpa, co w bezpośrednim tłumaczeniu daje nam coś takiego jak wygrać spór pociskiem. I chociaż w grze ani razu do rąk nie weźmiemy
Tytułowa Danganronpa to zlepek dwóch japońskich słów, dangan i ronpa, co w bezpośrednim tłumaczeniu daje nam coś takiego jak wygrać spór pociskiem. I chociaż w grze ani razu do rąk nie weźmiemy pistoletu, to trup będzie ścielił się gęsto, a sile muskuł przeciwstawimy siłę naszego mózgu. Pod warunkiem, że uda nam się pokonać jeden z najwyższych progów wejścia, jakie widziałem w grach wideo.



Nasz bohater, Makoto Naegi, trafia do elitarnej szkoły Hope’s Peak Academy. Dostają się do niej tylko najlepsze dzieciaki, tak zwani "Ultimate (…) Students ", którzy są nadzieją dla społeczności na lepszą przyszłość. Są wśród nich piosenkarki, detektywi, strongmeni, blogerki modowe (!?), programiści i pisarze. Jest też i nasz bohater, które dla odmiany wygrał loterię i dostał się do szkoły jako "Ultimate Lucky Student ". Czyli po prostu szczęściarz. Niestety, jego radość z wygranej nie trwa długo, gdyż zaraz po dotarciu do szkoły traci przytomność. Po przebudzeniu okazuje się, że wraz z czternastoma osobami został zamknięty w szkole przez diabolicznego misia Monokumę; nikt z nich nie ma kontaktu ze światem zewnętrznym, a jednym sposobem, aby się stamtąd wydostać, jest zabijanie inny uczniów. Skojarzenia z "Battle Royale" są jak najbardziej na miejscu.



Mordercza gra zorganizowana przez Monokumę polega na tym, że szkołę może opuścić tylko jeden uczeń – ten, któremu uda się zabić innego ucznia i nie da się przy tym złapać. Jeśli tego dokona, Monokuma dokona egzekucji wszystkich pozostałych, a jego wypuści na wolność. Ale – jeśli zamorduje, a zbrodnia zostanie mu udowodniona, jego sytuacja będzie wyglądała zgoła inaczej. Monokuma zabije właśnie jego, pozostawiając przy życiu pozostałych. I tak gra toczy się dalej. 



Nie da się zakwalifikować "Danganronpy" do konkretnego gatunku. Nasze życie w szkole to visual novel; są tu kilkunastominutowe dialogi, typowe problemy młodych ludzi, pojawiają się nawet zauroczenia. W momencie, gdy ktoś zostaje zamordowany, gra zamienia się w rasową przygodówkę point’n’click. Zaczynamy wtedy przeszukiwać miejsce zbrodni, szukamy poszlak, przepytujemy ludzi, łączymy fakty w całość. Gdy mamy już wystarczająco dużo dowodów, aby wskazać sprawcę, wtedy rozpoczyna się proces. Najprościej jest określić "Danganronpę" jako miks "Zero Escape: Virtue’s Last Reward" z serią "Ace Attorney", podlany lekką nutą "Persony 4". 



W przypadku tego typu gry najważniejsza bez wątpienia jest historia. To, jak zostały to rozpisane postacie, ich charaktery i zachowania to w tym przypadku małe mistrzostwo świata. Każdy skrywa jakieś brudy, problemy i słabości. Monokuma wie, jak je wykorzystywać i nawet kiedy cała grupa postanawia działać solidarnie i nie zabijać nikogo, to i tak ktoś się wyłamuje zachęcony wyrzuconymi przez diabolicznego miśka wabikami. Dla jednych motywem do zabójstwa są pieniądze, dla innych burzliwa przeszłość albo troska o rodzinę, jeszcze inni nie mogą pogodzić się ze swoją seksualnością. Tak, tematy takie jak homoseksualizm czy głośny ostatnimi czasy u nas gender również odgrywają tu rolę. Najważniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że Monokuma sam nie zabija – to uczniowie zabijają się nawzajem. Już na samym początku gry przedstawiony zostaje nam regulamin szkoły, którego zarówno my, jak i misiek musimy przestrzegać.



Prawdziwa moc tej produkcji drzemie jednak w graniu na naszym emocjach. Choć historia jest liniowa i nie da się jej w żaden sposób zmienić, to wydaje nam się, że dostosowuje się ona do naszych zachować. Kiedy zaczynamy się z kimś zaprzyjaźniać, ta osoba ginie. Kiedy wydaje nam się, że udało nam się oszukać system i coś odkryć, okazuje się, że byliśmy w błędzie i tak naprawdę była to ustawiona przez Monokumę ściema. Naprawdę zżywamy się z innymi uczniami, zaczynamy rozumieć ich problemy, rozmawiamy z nimi. A oni na złość chwilę później umierają.



Na szczególną uwagę zasługuje także oprawa audio-wizualna, za co brawa należą się nie tylko deweloperom, ale i zachodniemu wydawcy. Wszystkie postacie są pięknie narysowane; ich animacje to zmieniające się sprite’y, jako takiego płynnego ruchu tu nie uświadczymy. Co zabawne, wszyscy są płascy, co możemy zaobserwować, odpowiednio ustawiając kamerę. Do kompletu oldchoolowych rozwiązań dodano znane z przygodówek ustawianie kamery w jednym konkretnym miejscu. O ile po korytarzach możemy chodzić swobodnie, o tyle wchodząc do pomieszczeń, mamy możliwość jedynie obracania kamery i wskazywania interesujących nas obiektów. Oprawa dźwiękowa to wwiercające się w ucho motywy, które choć lecą zapętlone, to i tak nie nudzą, oraz głosy postaci w dwóch językach. NIS America nie tylko rewelacyjnie przetłumaczyło napisy z japońskiego (jedynie w paru miejscach występują problemy ze składnią), ale i nagrało angielski dubbing. Co więcej, pozostawili również oryginalne japońskie głosy! Na początku gra pyta nas, jaki język nas interesuje; czy w trakcie zabawy da się to zmienić – nie wiem. A przynajmniej nie potrafiłem znaleźć takiej opcji.



"Danganronpa: Trigger Happy Havoc" to port produkcji wydanej w 2010 roku na PlayStation Portable, która jednak nigdy nie opuściła Japonii. Port na PlayStation Vitę otrzymał poprawioną oprawę graficzną, opcjonalne dotykowe sterowanie oraz obsługę trofeów. Doszedł również tryb "School Mode", w którym zaczynamy zabawę od początku, jednak znika punkt regulaminu mówiący o wzajemnym zabijaniu się. Co dostajemy zamiast, tego musicie sprawdzić sami. 

  

Czy warto sięgnąć po "Danganronpę"? Jak najbardziej. To rewelacyjny tytuł, którego przejście to przygoda na ponad 25 pełnych emocji godzin. Niestety, tytuł ten ma niesamowicie wysoki próg wejścia. Piszczące japońskie dziewczynki, gadające miśki, kilkunastominutowe dialogi i różowa krew – jeśli jesteście przygotowani na takie doznania, to wiedzcie, że "Danganronpa" to jedna z najlepszych, zaraz obok "Persony 4: Golden", gier na Vitę i powód, dla którego warto tę konsolę kupić.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones